Do czego można porównać bicie serca ? Do odbijanej od blatu piłeczki ping-pongowej ? Czy może do równomiarowego tykania naściennego zegarka ? Do czego można porównać spełnienie ? To duchowe i materialne szczęście. To moment w którym zasypiasz pełna nadziei na lepsze jutro ? Do czego można porównać strach ? To odejście od nas ukochanej osoby, czy może zwykła niechęć do czegoś nowego, nieznanego. Obcego ? Do czego można porównać miłość ? Do latającego w naszym żołądku bliżej nieokreślonego robactwa? A może do pełnego ofiarowania siebie? Nie ma odpowiedzi na te pytania. Przynajmniej ja ich nie znam. Wiele ludzi ma inne postrzeganie tych wartości. Wszystkie te emocje są pomieszane w moim sercu. Serce bije mi jak oszalałe gdy widzę Ciebie. Jestem spełniona kiedy budzę i zasypiam przy Tobie. Ogarnia mnie paniczny lęk wiedząc, że nie ma Cię przy mnie. A kocham i kochać będę zawsze Ciebie. Przemierzałam schodki co dwa, by jak najszybciej znaleźć się w swoim własnym domu, a dokładnie łóżku. Ten wieczór strasznie rozbił mnie emocjonalnie. Okazałam się zwykłą suką, niezważającą na emocje które stanowczo wzięły nade mną kontrole. Nie ważne co mi zrobiłeś, ważne co ja teraz zrobiłam. Mściwość to jak najbardziej jedna z chorób XXI wieku. W pamięci ludzkiej istnieje dział który nazwany jest zemsta. Myślimy tylko o tym jak odpłacić się innym za wyrządzone nam krzywdy. Ja oczywiście zostałam owładnięta tą chorobą. Liczyło się tylko to, aby się na Tobie odegrać. To takie szczeniackie, lecz człowiek nie myśli o tym wtedy w taki sposób. Ważne są zaostrzone sztylety które chcemy wbić w serce drugiej osoby. To dziecinada której nie możemy zaprzestać. Przemierzałam drogę do domu w zastraszającym tempie. Wpadłam zdyszana do pokoju. W biegu zdjęłam kurtkę i buty zrzucając je w głąb pokoju. Opadałam na łóżku, by znów płakać. By znów powróciło moje dawne ja. Znów stałam się sobą z przed kilku miesięcy. Cicha. Słaba. Bojaźliwa i kochająca Cię do ostatku sił. Do ostatku tchnienia. Wiedziałam, że nie uwolnię się od tego uczucia. Nie dam rady zastąpić go żadnym innym, bo żadne inne nie dorówna pierwszej miłości. Myślę, że kiedyś dam radę pokochać innego mężczyznę równie mocno co Ciebie, ale już nie tą samą miłością. Boje się, bo wiem gdzie jesteś. Wiem, że jeżeli będę spotykać się z Karolem to będziemy się widywać, a tego nie chce. Opadam bezwładnie na łóżko i po chwili oczy znów wypełniają się słoną cieczą która spływa do kącików oczu rozmazując resztki tuszu znajdującego się na moich kruczo-czarnych rzęsach. Powieki mi opadają i znów widzę Cię stojącego przede mną. Widzę Twój gęstawy zarost. Widzę oczy bez starego blasku. Widzę nienagannie ułożone włosy. Cały Ty. Znów słyszę Twój głos. Słyszę dwa słowa. Słyszę te cholerne 9 liter. Słyszę ‘Kocham Cię’. Nie wiem ile w tym było kłamstwa, a ile prawdy. Nie wiem czy chciałeś mi poprawić humor czy też może jeszcze bardziej go pogorszyć. Znów czuje te dziwne ukłucie w sercu. To dalej namiastka miłości, która zawsze będzie tam gościem. Chciałam być silna. Chciałam być wredna i oschła. Wszystko to obróciło się przeciwko mnie. Znów się zjawiłeś, tak niespodziewanie, a ja nie zdążyłam wymyśleć żadnego scenariusza. Żadnej opcji. Musiałam robić wszystko na żywioł, a jak Ci wiadomo nigdy nie byłam typem osoby która jest spontaniczna. Zawsze lubiłam mieć wszystko zaplanowane. Zaplanowałam również nasze dalsze wspólne życie. Miało być usłane różami, a nie kolcami które wbijają się w delikatną skórę stóp i je ranią, do krwi. Boleśnie. Teraz wiem, że warto żyć na własnych zasadach. Nie należy udawać nikogo kim się nie jest. Będę żyła dalej bez Ciebie. Nie będę dalej zawistna i egoistyczna. No właśnie egoizm, kolejna z teraźniejszych chorób. Ludzie myślą tylko o sobie. O własnych dobrach. Widzą czubek własnego nosa. Nigdy nie byłam egoistką do czasu aż poznałam Nadię. Nie żałuje tego, że zrobiłam parę rzeczy. Że wypowiedziałam wiele słów. Życie nie jest po to, aby żałować, dlatego że jest za krótkie. Cała noc minęła mi na przemyśleniach. Doszłam do wniosku, że nie mogę uciekać od Karola, bo to by było egoistyczne. Dzisiejszego poranka wykonałam telefon do przychodni, aby zarejestrować się na badania. Sama zastanawiałam się nad tym co powodują moje krwotoki z nosa oraz zawroty głowy. Wiem, że to przemęczenie, lecz warto dmuchać na zimne. Wizytę mam na jutro rano. Teraz należy wstać. Umyć się i iść na uczelnie. Gdy dotarłam do gmachu szkoły poczułam, wibracje telefonu, który momentalnie wyjęłam. Nadawcą wiadomości był nie kto inny jak Karol.
‘Słoneczko bezpiecznie dotarłaś do domu? ~ Karol’
‘Zważywszy na to, że odwiozłeś mnie pod samą klatkę to odpowiem, że na schodach nic mi się nie stało.
'Cała i zdrowa płakałam całą noc w poduszkę’
‘Jak to płakałaś Mery ? Chcesz, żebyśmy zaczęli się gniewać?’
‘Cała ta sprawa z Andrzejem do mnie wróciła, ale teraz już jest dobrze „Słoneczko”J ’
‘To dobrze, bo już się bałem. Spotkamy się ?’
‘Kiedy?’
‘Jutro? Koło 15 pasuje CI ?’
‘Pasuje, pasuje. Kolejny dzień bez uczelni J ‘
‘Czemu tak ?’
‘Badania:< Przecież kazałeś’
I tak nudnawy dzień na uczelni minął mi w towarzystwie Karola. Potem niestety musiał jechać na trening. Temat Andrzeja nie był poruszany. To dobrze, znów to wszystko by do mnie wróciło. Bełchatowski środkowy i mistrz samojebek staje się moim przyjacielem. Przyjazną duszą mimo, że znamy się tak krótko. To właśnie dzięki niemu przestałam myśleć o Tobie.
Każdy dzień bez niej
jest katorgą. Każda chwila bez niej jest piekłem. Wiem, że nie umiem, że nie
potrafię żyć bez niej. Jest moim promyczkiem nadziei. Widok jaki zastałem w
kuchni rozdarł mnie od środka. Wiem, że Karol był niczemu nie świadom i nawet
nie wiem czy nadal wie. Ciekawy jestem, czy Marika nadal jest u nas w domu,
muszę wrócić, może jeszcze ją zastanę. Chcę wyjaśnić tą całą sprawę. Może ona
mi jeszcze uwierzy. Może jest dla nas jeszcze jakąś szansa. Wbiegam jak
oparzony do mieszkania, a tam odpowiada mi cisza. Nie ma ani Mery, ani Kłosa.
Pewnie gdzieś wyszli. Cholera. Znów wszystko zjebałem. Miałem szanse, wczoraj w
klubie wszystko wyjaśnić, to nie musiałem urazić się pieprzoną dumą. Musiałem
milczeć. Musiałem patrzeć jak moja mała odchodzi. Siedzę na w salonie na
kanapie przede mną na szklanym stole stoi połówka czystej wódki w której dziś
zatapiać będę swoje smutki. Rano głowa mi będzie pękać, ale chwilowe ukojenie
duszy jest dla mnie ważniejsze. Nie mogę
pogodzić się z tym, że on z nią. Że ją całował. Dotykał jej jędrnych piersi.
Czuł ciepło delikatnych ud. Że mógł je całować. Dotykać. Kiedyś też mogłem.
Zaprzepaściłem swoją szanse na szczęście i nie wiem czy kiedykolwiek będzie
dane mi ją odkupić. Boje się tego strasznie. Może właśnie teraz nadszedł moment
w którym powinienem odpuścić. Pozwolić jej odejść. Odejść z mojego serca, mimo że będzie to
cholerne trudne. Pierwsza miłość jest jak pierwszy powiew wiatru. Jak pierwsze
spotkanie skóry z promieniami słonecznymi. Pierwszym płaczem małego dziecka
zaraz po urodzeniu dla matki. Miłość to wszystko co nas otacza. Kochamy wiele
rzeczy, nie koniecznie jest to druga osoba. Możemy kochać jakiś przedmiot.
Jakąś idee. Ja ponad wszystko kocham ją. Ona kiedyś zabiłaby dla mnie, ja bym
dla niej zamordował z zimną krwią. Oddałbym swoje życie za jedno jej skinienie.
Za jedno ‘Wybaczam Ci Andrzejku’. Żadna
chwila już nie powróci. Żadna chwila już się nie powtórzy, bo co się stało
zapisało już kartę w naszym życiowym scenariuszu. Ciężko mi to robić, ale
zrobię to o czym przed chwilą myślałem, pozwolę jej ułożyć sobie życie z kimś
innym. Nie wyjaśnię jej już nic. Niech żyje pełnią życia z kimś innym. Będę
cieszył się widząc jej szczęście wymalowane na buzi, nawet jeśli szczęście te
dałby jej mój najlepszy przyjaciel. Po
chwili słyszę dźwięk przekręcanego zamka w drzwiach i widzę wyłaniającą się
postać przyjaciela.
-Wiesz Andrzej jesteś zwykłym chujem-powiedział i zniknął w swoim pokoju. Wtedy pomyślałem, że Mery mu wszystko powiedziała. Momentalnie się podniosłem i udałem się do pokoju chłopaka
-O co Ci chodzi?- zapytałem udając kompletnie nieświadomego ogromu sytuacji.
-O gówno mi chodzi jak
nie wiesz o co, chodzi mi o to, jak potraktowałeś tą mała? Jak zwykłą rzecz.
Jak Ci się znudziła to wywaliłeś ją do kosza. Tak po prostu, zostawiając samą
sobie! Nie zważałeś na jej uczucia. Nie pomyślałeś jak się teraz czuje? Co z
nią jest. Liczyłeś się tylko TY wielki Pan gwiazdor, mistrz transferów. Wielki
środkowy-powiedział, a jego twarz przypominała już kolor dojrzałej w słońcu wiśni-
Przejdź mi z drogi nie mam ochoty teraz z Tobą rozmawiać- dodał i wyszedł do
łazienki. Stałem chwile w osłupieniu w jego pokoju. Wyszedłem z niego,
poszedłem do salonu zabrałem wódkę i zamknąłem się w swoich czterech ścianach.
_____
Przepraszam z góry za tamten rozdział, który jak powiedziała z jedna z Was był poniżej oczekiwań. Nie ma co ukrywać taki był. Mam jednak nadzieję, że ten będzie lepszy. Nie wiem czemu, ale czytałam dziś całą historię od początku do końca. Płakałam na początkowych rozdziałach, a jak bóbr ryczałam już na epilogu. Nie wiem, to pewnie od dużego przywiązania do tej historii.
Przepraszam z góry za tamten rozdział, który jak powiedziała z jedna z Was był poniżej oczekiwań. Nie ma co ukrywać taki był. Mam jednak nadzieję, że ten będzie lepszy. Nie wiem czemu, ale czytałam dziś całą historię od początku do końca. Płakałam na początkowych rozdziałach, a jak bóbr ryczałam już na epilogu. Nie wiem, to pewnie od dużego przywiązania do tej historii.
Jak widzicie powstała zakładka Wasze Historie i tam też prosiłabym, abyście zostawiały swoje linki dotyczące Waszych blogów bądź rozdziałów.
Teraz niespodzianka(?) od głupiej Annie. Będą dwa nowe blogi ode mnie. Pierwszy o M. Kubiaku drugi o G.Kosoku. Podam niżej linki, proszę Was wejdźcie napiszcie co Wam się nie podoba, a ja zmienię+poprawie+ogarnę to na samym wstępie.
G.Kosok
M.Kubiak (POJAWIŁ SIĘ PROLOG)
No i co więcej mogę dodać, zapraszam do czytania no i zostawienia po sobie każdej najdrobniejszej OPINII.
Pozdrawiam Annie
G.Kosok
M.Kubiak (POJAWIŁ SIĘ PROLOG)
No i co więcej mogę dodać, zapraszam do czytania no i zostawienia po sobie każdej najdrobniejszej OPINII.
Pozdrawiam Annie
Smutno,smutno :'( Tak bardzo mi ich szkoda. Kochają się tak bardzo, a muszą cierpieć. No to Karol poweidział Andrzejowi. Ciekawe czy ten wyjaśni mu czemu tak zrobił. Chociaż sądzę,że nie.:(
OdpowiedzUsuńBoże to jak ty ryczałaś na epilogu to ja już się boję pomyśleć co tam będzie. Chyba zaopatrzę się w chusteczki.
Pozdrawiam :*
Matko, nie, po prostu nie. :(
OdpowiedzUsuńOni się kochają, to widać, oni są dla siebie stworzeni!
I dlaczego do cholery, nie potrafią tego zrozumieć? :(
Wrona, paskudo, musisz jej powiedzieć prawdę. Musisz. :(
I jak bardzo lubię Karola, tak teraz nie jest tu potrzebny.
To musi się dobrze skończyć! Musi!
Pozdrawiam serdecznie. :*
www.hope-and-faith-love-and-tears.blogspot.com
www.usmiechem-zmieniaj-swiat.blogspot.com - pojawiła się jedyneczka, liczę na twój komentarz. :*
Joan
Mery znalazła sobie nowego przyjaciela Karola. Szkoda, że on jak i ona nie do końca znają prawdziwego motywu postępowania Andrzeje, a co najgorsze mogą się nie dowiedzieć. Chyba, że Wrona pod wpływem alkoholu będzie chciał się komuś żalić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
O tak!! To jest wreszcie "coś" do czego mnie (nas) przyzwyczaiłaś! :D
OdpowiedzUsuńZnając życie Mery będzie miała białaczkę/HIV/zajdzie w ciążę.
A Andrzej powinien powiedzieć o wszystkim jej i Karolowi. Powinien tez spotkać się z jej matką...
A co do epilogu to nie wyobrażam sobie jak będzie u mnie.. Trzeba zaopatrzyć się w łódź, chroniąc się przed utonięciem w oceanie słonych łez..
Jutro zabieram się za czytanie Kubiaka :D.
Pozdrawiam :D :* :* ♥
http://beenoughopowiadanie.blogspot.com/
Usuńzapraszam. :D
Ciesze się, że Mery zaprzyjaźniła się z Kłosem. Potrzebuje teraz przyjaciela, a czuje, że Karol sie na niego nadaje.
OdpowiedzUsuńBoje sie co wyniknie z tych wyników badań, mam nadzieje, że z Mery nic poważnego nie jest.
Błaaagam, niech Wrona weźmie się w garść i powie wszystko Marice. A jeśli nie to może chociaż powiedzieć to Kłosowi, a ten wygadałby się dziewczynie xD
Pozdrawiam ;)
Pisałam już kiedyś, że bardzo, ależ to bardzo kocham Twoje opisy? Chylę czoło przed takim mistrzowskim pokazaniem myśli, uczuć, miłości... Niesamowite. I jak tu się nie wzruszyć?
OdpowiedzUsuńSmutno mi, że niedługo koniec tej historii. Niby kilka rozdziałów, ale jednak można się przyzwyczaić do takich wspaniałych bohaterów. Ja cały czas czekam aż Mery z Wroną się pogodzą i będą razem. Szczęśliwi. Nie mam pojęcia, czy się tego doczekam. Zobaczymy. ;) Tak czy inaczej ich miłość jest piękna, silna i niepokonana.
Na nowych blogach oczywiście będę częstym gościem.
Pozdrawiam!
Będzie Kosa będzie pompą!
OdpowiedzUsuńA rozdział no cudenko, idealny wręcz, ale ty to wiesz i bardzo dobrze ;)
Kolejny super rozdział, chyba tylko tyle uda mi się z siebie wydusić;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tę historię i już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału;)
Pozdrawiam:)
Cudowny blog *.*
OdpowiedzUsuńNigdy wcześniej nie czytałam takiej historii.
Prawie przy każdym rozdziale wylewam tonę łez.
I zgadzam się z dziewczynami, które pisały przede mną- niech Mary nie umiera i niech będzie z Andrzejem :)
Pozdrawiam :) i myślę, że Twoje następne opowiadanie będzie równie świetne. Niech wena nigdy Cię nie opuszcza ;)
Nie zabiłaś go dzięki Bogu.
OdpowiedzUsuńWiesz co pewnie już czytałaś to, ale znów Ci napisze jesteś moją blogową idolką :)
Pozdrawiam Via.
Zapraszam do mnie historie-via-lactea.blogspot.com :) Liczę na komentarz :)
UsuńDobrze, że Andrzej nie popełnił samobójstwa. Jednak mimo tego jest mi smutno, cholernie smutno...
OdpowiedzUsuńPrzecież oni się kochają, a bajeczki o szczęściu osoby, która kochamy są beznadziejne! Jeśli Andrzej naprawdę kocha Mery, powinien o nią walczyć, a nie patrzeć jak odchodzi razem z innym facetem.
A co do badań to ciągle mam nadzieję, że to nic poważnego! :)
Buziaki kochana :*
Znowu mi usunęło komentarz ;C Tyle pisania i na nic.
OdpowiedzUsuńI nie zostałam poinformowana o nowościach.:D
No nic skomentuję dziewiątkę :)
Zapraszam serdecznie na siódemeczkę z nutką 'drastyczności' na http://smakgorzkiejzemsty.blogspot.com/.
Jeżeli przeczytasz, pozostaw po sobie krótki komentarz - to pomaga : )
P.S nowy, 28 wpis który pojawił się wczoraj na http://jestesmy-sobie-przeznaczeni.blogspot.com/.
bezduszna :)
Złe samopoczucie Mery ciągle mnie męczy.. co to może być?
OdpowiedzUsuńOna i kłos dobre połączenie, podoba mi się.
Chociaz to co zrobiła było chamskie...
A Andrzej jest sam sobie winien, nie umiał się zachować jak facet to niech teraz cierpi. O !
Od razu przepraszam, ze dopiero teraz, ale brak czasu na dosłownie wszystko.
OdpowiedzUsuńWiele razy pisałam już jak pięknie opisujesz te wszystkie emocje i w dalszym ciągu nie mogę wyjść z zachwytu. Chciałabym żeby Andrzej wyjaśnił w końcu Mery i Karolowi o co w tym wszystkim chodzi. Przez to wszystko cierpi podwójnie i jest mi go cholernie żal.
Kłos w roli przyjaciele jak najbardziej mi pasuje. I niech Mery i Andrzej zawalczą o siebie, bo nie mogę znieść tego, że obydwoje dali sobie spokój ze swoją miłością.
Pozdrawiam ;*
Emocje! Tak dużo ich tu i tak dobrze opisane. I ta cała historia, cholernie smutna w każdym słowie. I jest mi przykro, że oni oboje odpuścili, że nie chcą walczyć. A o miłość przecież warto, prawda? Karol w swojej roli spisuje się, jak nikt! Pozdrawiam : *
OdpowiedzUsuń+ koniecznie informuj o nowościach ;)
[spell-a-loss]
Smutno, no co ja mam tu innego napisać?
OdpowiedzUsuńMery zachowała się źle, bardzo źle, bo próbowała na siłę udowodnić sobie i jemu. że już nie kocha środkowego. Kierowały nią silne emocje, ale to chyba w całości jej nie tłumaczy. Andrzej nie zdążył, został sam. Chyba jego jest mi jeszcze bardziej szkoda, wiesz? Bo on jest teraz samiuteńki jak palec, Marika ma przyjaciół, do którego grona dochodzi Kłos. Wrona stracił przyjaciela, stracił wsparcie. Nie mogę sobie wyobrazić tego jak musi się teraz czuć. Stracił ją, stracił jego. Schleje się i tyle? To jest rozwiązanie jego problemów? Otóż nie Panie Andrzeju, Pan musi w końcu wziąć sprawy w swoje ręce a nie chować się przed nimi, bo każdy problem ma rozwiązanie, a jeżeli nie ma rozwiązania to nie ma problemu, ot co.
Trzymam za niego kciuki.
A, no i niepokoją mnie te wizyty u lekarza, oby badania nie wykazały niczego niepokojącego.
Całuję, camilla. :**
+ Zapraszam na nowe, szóste spotkanie. :*
www.ponowne-spotkanie.blogspot.com
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńKurwa no czemu mi to robisz płacze jak głupia, Szkoda mi Mer szkoda Andrzeja i w ogóle jestem tak podłamana ze nie stać mnie na żaden komentarz ;/
OdpowiedzUsuńOdbije przy następnym rozdziale obiecuje i przepraszam,ze tak późno ale nie maiłam za dużo wolnego czasu ;/
Zapraszam na nowy http://siatkoholikxd.blogspot.com/2013/08/piec.html
Od początku byłam zdania, że Karol jest tu tylko zbędnym balastem. I po tym rozdziale utwierdzam się w tym przekonaniu jeszcze bardziej. Co jak co, ale Andrzej i Mery są tego rodzaju kochankami, których miłość jest idealna. I mimo wielu trudów tak czy siak do siebie wrócą (mam nadzieję). Chociaż jeśli mówisz że epilog przysporzył Ci łez, to aż się boję jak to zakończysz :( Liczyłam na szczęśliwe powroty zakochanych, ale chyba się nie doczekam...
OdpowiedzUsuńAndrzej nie złamał się, uporał z depresją i teraz powinien zawalczyć o Mer. Co z tego, że Karol to jego przyjaciel? PRzecież jak wszystko mu wytłumaczy, to Kłos zrozumie. A życie w kłamstwie nie ma sensu. I ostatnia sprawa- badania. Błagam, niech będą dobre. Nawrót choroby może przecież zabić i tak już słabą Mery...
Całuję, zasmucona S. :*
Nie żałuję, że tu wpadłam. Zaczynam się wkręcam i proszę o informowanie ; *
OdpowiedzUsuń