Rozdział 5
Hipis niby osoba wyzwolona, żyjąca wraz z naturą. Jest
sobą. Nie wiem czy ja jestem sobą. Nie
myślę już o Tobie. Żartowałam? Też się
uśmialiście. Teraz tak na serio zdarza mi się, że przelecisz mi przez myśli,
ale to nic. Na studiach idzie mi nawet dosyć.
Mogło by być lepiej, nie chce już narzekać. Poznałam dziewczynę o imieniu Nadia
jest z Ukrainy. Dowiedziałam się o tamtejszym postrzeganiu świata. W sumie jest
bardzo podobny do mnie. Ich kultura jest niby kolorowa ale i cicha w jej oczach.
Wszystko jest wyważone. Ludzie boją się mówić to co myślą, przez ogólno
panujący totalitaryzm, mimo że Ukraina jest państwem demokratycznym.
Przyjechała do Polski by poczuć się wolną. By poczuć się kochaną. By poczuć się
wyzwoloną. Wyzwoliła i mnie. Nie jestem już taka cicha. Nie jestem już taka
nieśmiała. Byłam, a nie jestem. Nie
żałuje tego. Dziś mamy wybrać się do jednego z krakowskich klubów. Fashion
znajduje się przy ulicy Kościuszki. Anka idzie z nami. Ogólnie to jesteśmy
nastawione na poznanie miłych panów. Co z tego, że od naszego rozstania nie
byłam nigdzie. Jakoś mi tak dziwnie. To nic. Nadia ma do nas wpaść, by pomóc mi
się wyszykować. Nie miałam ani szpilek, ani sukienki. Mam nadzieję, że jakoś
dziewczyny poradzą sobie. Nigdy nie byłam ładną dziewczyną. Nigdy nie miałam na
sobie kilograma tapety. Nigdy nie byłam bezczelna, ani perswazyjna. Dziś
spróbuje moich sił. Dziś stanę się inną Mery. Wyzwoloną. Wyuzdaną. Kilka minut
przed 20 zjawiła się Ukrainka z wieloma pudełkami i torbami, w których jak się
okazało były ubrania, buty, kosmetyki. Poszłam się wykąpać. Wróciłam z mokrymi
włosami, by spocząć na łóżku i poddać się euforii dziewczyn. Przez około 40
minut byłam obiektem testowym. W sumie
dobrze ,że Nadia przyniosła te rzeczy, bo bym nie miała się w co ubrać. Okazało
się, że mamy taki sam rozmiar i ubrań ale i butów. Gdy stanęłam w lustrze by
zobaczyć efekt końcowy to oniemiałam. Właśnie wtedy poczułam owoc metamorfozy.
Wtedy odcięłam się od przeszłości. Moje czekoladowe włosy były rozpuszczone i
lekko podkręcone. Na twarzy naniesiony miałam podkład, oczy natomiast były
podkreślone kredką oraz czarnym tuszem, wargi wyróżniały się krwistym
odcieniem. Na szyi wisiał ciężki czarny
naszyjnik. Moje ciało ozdabiała czarna sukienka z dosyć pokaźnym dekoltem
kończąca się lekko za pupą. Na nogach spoczęły wysokie lakierowane czerwone
szpilki. Byłam dumna z dzieła. W naszym mieszkaniu wypiłyśmy kilka głębszych by
zaprawić się w imprezie i około godziny 22 ruszyłyśmy do klubu. Znalazłyśmy się
w oparach dymu i kolorowych świateł. Nie wiedziałam, że mogę tak działać na
mężczyzn, że mogę pociągać i zniewalać. Że mogę być czyimś obiektem pożądania.
Kiedy kolejny tanieć pełen erotyki dobiegł końca usiadłam przy barze by
uspokoić wyraźnie szybciej pracujące serce. Znów kręciło mi się w głowie. Tym
razem wmówiłam sobie, że to wina duchoty i wypitego alkoholu. Wracając do
siedzenia przy barze. Nie trwałam długo w samotności, dosiadł się do mnie młody
chłopak o zniewalających tęczówkach i uśmiechu. Dziewczyn oczywiście nie było,
bo szalały na parkiecie. W sumie to nie myślałam, że Kraków okaże się nocną i
taneczną stolicą Polski. Było po prostu idealnie. Chłopak nadal siedział obok
mnie i dotrzymywał mi towarzystwa. Czułam się bezpieczna, mimo że się nie
znaliśmy. Nie wiedziałam, że ów mężczyzna zmieni moje życie i po raz kolejny
przypomni mi o Tobie. Nawet nie wiedziałam, iż będziesz w tym cholernym klubie
i zadasz kolejny cios prosto w moje ledwo pozszywane serce. Nagle mój towarzysz
przerywa błogą ciszę.
-Cześć jestem Karol-powiedział znów ukazując rząd swoich
jasnych ząbków. Przypomniało mi się stwierdzenie ‘ząbki jak perełki’ i jest tu
jakaś prawda, bo chłopak miał równiutkie i zniewalające siekacze.
-Marika. Miło mi- uśmiechnęłam się do chłopaka przyjaźnie.
Teraz natomiast dla odmiany tonęłam w jego oczach. Świdrowały po moim całym
ciele, niemal mnie rozbierając.
-Niespotykane imię. Piękne. Jak i jego właścicielka-czułam,
że na moje policzki wkrada się wielki i gorący rumieniec. Znów zapadła cisza.
-Jesteś tu sam czy z przyjaciółmi – zapytałam, a po chwili
ganiłam się w myślach za tak bezsensowne i durne pytanie. Czułam się
zażenowana.
-Jestem tu z kolegą, ale znając go już jest w kiblu z jakąś
małolatą. Ostatnio rozstał się z jakąś dupą i non stop chodzi naburmuszony i
stara się zaliczać wszystko co żyje i nie ucieka po drzewach – dodał.
Momentalnie przewróciłam oczami. Co za dupek. Ładnie się pociesza. Nie dziwie
się ,że dziewczyna z nim zerwała. Która by chciała takiego amanta. Osiedlowego
ruchacza.- Zatańczymy ?- zapytał po chwili mojej konsternacji
-Oczywiście-powiedziałam kładąc swoją dłoń na jego
wyciągniętą. Zaprowadził mnie na środek parkietu. Trwaliśmy w jakiejś odrębnej
rzeczywistości. W swoim świecie. Dochodziła do nas tylko muzyka. Szybka.
Energiczna. Nagle poczułam jego dosyć pokaźne dłonie na pośladkach i wcale temu
nie protestowałam a wręcz przeciwnie jeszcze bardziej go kokietowałam. Nagle
nasz spokój został zerwany i chłopak
został ode mnie odepchnięty.
Straciłam z pola widzenia Karola. A zauważyłam Ciebie.
Zaciśnięte pięści. A Twój wzrok przeszywający mnie nadto opiekuńczy i troskliwy.
Postanowiłam Cię olać, tak jak Ty swego czasu olałeś mnie. Podbiegłam do
leżącego na podłodze Karola. Pomogłam mu wstać. Przeprosiłam i wyszłam z klubu.
Moje ciało omiótł chłodny powiew wiatru. Po chwili na moim ramieniu spoczęła
dłoń. Mimo, że nie wiedziałam kto jest właścicielem pokaźnej wielkości dłoni to
moje ciało przeszedł dreszcz. Ten sam który czułam podczas naszego pierwszego
pocałunku czy pierwszego razu. Dreszcze
urządzały sobie na moim ciele ładny deptak do spaceru. Tak bardzo chciałam
uciec z pod tego klubu. Wymazać ten wieczór z pamięci. Kiedy praktycznie już o
Tobie nie myślałam, to znów pojawiłeś się
znienacka w moim życiu. Na moich już dosyć zmarzniętych kłykciach
pojawiła się czyjaś bluza. Tonęłam w toni jej perfum i wtedy poznałam, że
właścicielem bluzy oraz ręki byłeś Ty. Łzy mimowolnie zebrały się w kącikach
oczu. Odwróciłam się w Twoją stronę. Zsunęłam bluzę i oddałam Ci ją.
-Po co tu przyjechałeś?- zapytałam środkowego z wielkim
wyrzutem. Miałam ochotę go rozszarpać gołymi rękoma, ale z drugiej strony
chciałam znów poczuć Twoje ciepło.
-Nie wiedziałem, że tu będziesz. Jak byliśmy razem nie chodziłaś
tak wyzywająco ubrana. Nie szlajałaś się nocami po klubach. – bronisz się czy
raczej mnie atakujesz. To czym teraz jestem jest przez Ciebie. Nie jestem Mery
jestem jej tanią podróbą.
-Nie będziesz mi mówił jak mam chodzić ubrana. Mogę robić to
co chcesz. Mogę być i tanią dziwką. Mogę się przespać z każdym napotkanym
facetem. Mogę się przespać z Karolem jeśli tego tylko będę chciała. Nie masz
prawa mieszać się w moje życie, bo sam je zniszczyłeś. Pozwoliłeś na to, abym
się załamała. Wydarłeś moje serce i patrzyłeś jak się wykrwawiam. Jak upadam na
kolana. Jak umieram. Jesteś z siebie zadowolony Andrzej?!- zapytałam. Teraz
czułam w sobie siłę, by powiedzieć Ci to wszystko o czym myślę. O tym co rozwalało mnie od środka. Przez dłuższą chwilę nic nie odpowiadałeś. Miałam ochotę odejść jednak złapałeś haust
powietrza.
- Nie wiesz co krąży po głowach tych facetów. Patrzą na Twój
tyłek. Chcą Cię wykorzystać. Rano wyjdą tak, że nie usłyszysz. Martwię się o
Ciebie. Nie przeżyłbym, gdyby stała Ci się jakaś krzywda. –powiedział. Nie
miałam siły słuchać jego durnych tłumaczeń
-Martwisz się o mnie, Ty się o mnie martwisz. Ty chyba kpisz
z siebie i ze mnie. A może ja chce być wykorzystana. Chce być pieprzona do
utraty tchu? Nie jestem już Mery którą znałeś. Jestem osobą, która nadal Cię
kocha, ale i osobą którą nie będzie oglądała się już wstecz. Teraz wybacz, ale
idę do klubu, by wyjść z niego z Karolem.-powiedziałam zalotnie. Chciałeś mnie
zatrzymać. Złapałeś mnie za rękę. Znów ten cholerny dreszcz. Przyciągnąłeś mnie
do siebie. Nasze twarze niemal się stykały. Musiałam to zrobić. Wiedząc,
że to jest ostatnia możliwość. Ostatni
raz. Nasze ostatnie pożegnanie. Musnęłam Twoje usta, mocno spragnione mojej
obecności. Początkowo nie wiedziałeś co robię. Oddałeś pocałunek. Gdy zaczął
przeradzać się w coś bardziej namiętnego oderwałam się od Ciebie.
-To było nasze pożegnanie. Teraz wynoś się z mojego życia
raz na zawsze. Żegnaj Andrzej-mówiąc to znów płakałam. Weszłam ponownie do
klubu. Wzrokiem odnalazłam Karola. Podeszłam do niego i od razu usiadłam mu na
kolanach. Znów czułam się dobrze. Ten chłopak miał w sobie coś co mnie do niego
przyciągało. Może nienaganny uśmiech. Może … To nie była w żadnym wypadku chęć
odreagowania za spotkanie z Wroną. Nic z
tych rzeczy. Chciałam być wolna. Tak też było. Nie martwiłam się o dziewczyny.
Nawet ich nie szukałam. Wiedziałam, że dadzą sobie radę, beze mnie.
Zobaczyłem ją. Była
taka piękna lecz inna. Ubrana była jak nie ona- strasznie wyzywająco. Oczy nie
miały swojego blasku. Teraz w myślach dziękuje Karolowi za to, że mnie tu
zabrał. Mogę ją przez chwilę zobaczyć. Widzę również facetów patrzących na nią
jak na dmuchaną lale o imieniu Pamela. Gotuje się we mnie na samą myśl.
-Andrzej patrz jaka kicia siedzi przy barze-powiedział przyjaciel wskazując na Mery. Fala gorąca po raz kolejny przetoczyła się przez moje ciało. Ręce zaczęły drżeć.
-Stary, chyba Cię posrało-powiedziałem lekko zdenerwowany. Jeszcze do tego dojdzie, że pójdzie ją podrywać
-Dobra, morda krótko idę ja wyrwać. Rano będzie gramolić się z mojego łóżka, albo ja z jej.-no miałem ochotę przywalić mu w ten wstrętny i parszywy ryj. Co on sobie wyobraża. Zanim zdążyłem coś odpowiedzieć jego już nie było. Obserwowałem ich. Zaczęli tańczyć. Kiedy zauważyłem jego oblazłe dłonie wędrujące na jej pośladki nie wytrzymałem. Podszedłem do nich i zwyczajnie go pchnąłem. Nie wiem czy on wiedział, że to zrobiłem. Mery pomogła wstać temu Judaszowi spojrzała na mnie i po prostu wybiegła z klubu. Stałem chwilę oszołomiony, ale udałem się za dziewczyną. Położyłem dłoń na jej ramieniu, o dziwo nie strąciła jej. Moja bluza wylądowała na jej zimnych i bladych ramionach. Odwróciła się. Powiedziała mi to co myśli. Pękałem od środka widząc po raz kolejny jej łzy. Nie wierzyłem, że to dzięki mnie i moim działaniem osoba którą kocham nad życie stała się kimś kogo za żadne skarby świata nie mogę poznać. Stała się obca. Zimna. Oschła. Złapałem ją za rękę. Łzy zaczęły kłębić się pod moimi powiekami. Nagle stało się coś czego nie spodziewałem się. Większym prawdopodobieństwem było to, że walnie mnie piorun, a nie to, że Mery złoży na moich ustach pocałunek. Nasze języki po chwili toczyły walkę pełną tęsknoty oraz miłości. ‘To było nasze pożegnanie’ te słowa huczały z ogromną siłą w mojej głowie. Weszła do klubu. Ja po chwili również przekroczyłem próg budynku. Uderzyło mnie gorąco i muzyka. Omiatałem klub wzrokiem. Znalazłem ją. Siedziała Karolowi na kolanach. To co po chwili zrobiło utwierdziło mnie, że nadal ją kocham. Utwierdziło mnie również, że nie będziemy już razem. Ona mi nie wybaczy. Jestem takim dupkiem. Skurwielem. Debilem.
-Andrzej patrz jaka kicia siedzi przy barze-powiedział przyjaciel wskazując na Mery. Fala gorąca po raz kolejny przetoczyła się przez moje ciało. Ręce zaczęły drżeć.
-Stary, chyba Cię posrało-powiedziałem lekko zdenerwowany. Jeszcze do tego dojdzie, że pójdzie ją podrywać
-Dobra, morda krótko idę ja wyrwać. Rano będzie gramolić się z mojego łóżka, albo ja z jej.-no miałem ochotę przywalić mu w ten wstrętny i parszywy ryj. Co on sobie wyobraża. Zanim zdążyłem coś odpowiedzieć jego już nie było. Obserwowałem ich. Zaczęli tańczyć. Kiedy zauważyłem jego oblazłe dłonie wędrujące na jej pośladki nie wytrzymałem. Podszedłem do nich i zwyczajnie go pchnąłem. Nie wiem czy on wiedział, że to zrobiłem. Mery pomogła wstać temu Judaszowi spojrzała na mnie i po prostu wybiegła z klubu. Stałem chwilę oszołomiony, ale udałem się za dziewczyną. Położyłem dłoń na jej ramieniu, o dziwo nie strąciła jej. Moja bluza wylądowała na jej zimnych i bladych ramionach. Odwróciła się. Powiedziała mi to co myśli. Pękałem od środka widząc po raz kolejny jej łzy. Nie wierzyłem, że to dzięki mnie i moim działaniem osoba którą kocham nad życie stała się kimś kogo za żadne skarby świata nie mogę poznać. Stała się obca. Zimna. Oschła. Złapałem ją za rękę. Łzy zaczęły kłębić się pod moimi powiekami. Nagle stało się coś czego nie spodziewałem się. Większym prawdopodobieństwem było to, że walnie mnie piorun, a nie to, że Mery złoży na moich ustach pocałunek. Nasze języki po chwili toczyły walkę pełną tęsknoty oraz miłości. ‘To było nasze pożegnanie’ te słowa huczały z ogromną siłą w mojej głowie. Weszła do klubu. Ja po chwili również przekroczyłem próg budynku. Uderzyło mnie gorąco i muzyka. Omiatałem klub wzrokiem. Znalazłem ją. Siedziała Karolowi na kolanach. To co po chwili zrobiło utwierdziło mnie, że nadal ją kocham. Utwierdziło mnie również, że nie będziemy już razem. Ona mi nie wybaczy. Jestem takim dupkiem. Skurwielem. Debilem.
____
Połączyłam dwa rozdziały. Bo w mojej głowie zrodziło się przyspieszenie akcji no i dodanie jeszcze jednego rozdziału, a że rozdziałów ma być 10 to połączyłam dwa.
Widzicie Merka się pozbierała, stała się zimna, a Andrzej wywrócił jej życie do góry nogami znów.
Nie ma mnie. Rozdział dodaje się automatycznie. Przepraszam, że nie czytam ale nadrobię jak będę w domu. Zapraszam do komentowania. Zostawiania po sobie byle znaku. To cieszy jak cholera.
Pozdrawiam ze stolicy Małopolski. Anka !
Blog jest świetny :) !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam również z Krakowa i zapraszam do siebie :)
lagoiadelavita.blogspot.com
Mery stała się niezłą suką, teraz to ona będzie wykorzystywała facetów po to by odegrać się na Wronie. A Andrzej wciąż za nią tęskni, ale zalicza młode panny, skurwiel.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie.:)
Pozdrawiam :D
Zapraszam na #4 http://powrot-do-rzeczywistosci.blogspot.com/
UsuńOoo pozdrowienia spod Krakowa dla Krakowa! :) baw się dobrze i wypoczywaj :*
OdpowiedzUsuńNie sądziłam, że spotkają się w klubie...
Dlaczego tak jest, że zawsze kiedy chcemy zapomnieć i prawie nam się to udaje, ktoś lub coś nam o tym skutecznie przypomina i wszystko wraca? :/
Ciekawa jestem jak potoczy się znajmość Mery i Karola. Jednonocna przygoda czy może coś więcej? Zastanawiam się też jak Andrzej będzie traktował teraz Karola...
UsuńZapraszam na epilog do siebie i dziękuję, że czytałaś :) zapomniecocalymswiecie.blogspot.com
świetne :D
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://siatkarskapasja.blogspot.com/
Oho!! To dziewczyna stara się zapomnieć o chłopaku a on znów się pojawia. Szkoda mi obojga :( Z drugiej strony ciekawi mnie jak potoczy się jej relacja z Kłosem. Mam takie wrażenie,że będzie próbowała go wykorzystać, by robić na złość Andrzejowi,ale jednocześnie być blisko. Bo pomimo tego co jej zrobił,pomimo jaka przez niego się stała to nadal niestety go kocha :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na nowy do mnie :)
Takiego rozwoju akcji to bym się nie spodziewała;) Karol i Mery no, no, no;d Szkoda Andrzeja bo widać, że kocha dziewczynę. Zobaczymy co dalej będzie. Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na XVIII http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/
UsuńMery, Mery co za zmiana. Tak do końca to nie wiem, czy podoba mi się ta nowa Mery. Chyba zdecydowanie wolę tą starszą wersję. Teraz to zaś Andrzeja było mi bardziej żal chociaż i on ma swoje za uszami. Widać jak bardzo ją kocha. Może i dla Mariki będzie teraz lepiej, ale dla Wrony chyba jeszcze gorzej. Czyżby Karol stał się nowym przyjacielem? Mam nadzieję, że nie zaciągnie dziewczyny do łóżka, albo i odwrotnie. Mery chce sama sobie coś udowodnić, ale boję się jak to się może skończyć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ;*
Nominowałam cię do Liebster Award. Więcej informacji tutaj: http://www.nie-ma-mnie-dla--nikogo.blogspot.com/ Pozdrawiam ;*
UsuńKolejna nominacja z mojej strony ;) Żeby było tak oficjalnie: Nominowałam Cię do The Versatile Blogger. Więcej informacji u mnie na blogu ;*
UsuńWow, to mnie zaskoczyłaś. Takiego obrotu spraw się nie spodziewałam.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie będzie jednak szukała pocieszenia u Kłosa. Nie mogę się doczekać aż sobie wszystko wyjaśnią, bo tak się w końcu stanie, prawda? :)
Nie ma to jak się pozbierać, zapomnieć o kimś i właśnie w tym momencie tą osobę spotkać ;)
OdpowiedzUsuńMery zabawia się Karolem, przyjacielem Andrzeja, który nadal ją kocha. Może w końcu jej o wszystkim powie i sobie wszystko wytłumaczą :)
Udanego wypoczynku :*
Andrzej, Andrzej rob wszystko by ja odzyskac! Mery a Ty przeciez go kochasz. Wybacz mu do cholery.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ło żesz w morde!! Spotkała go i w końcu wygadała mu o co czuje! Good! :D
OdpowiedzUsuńSuper, czekam na następy.
ZOSTAŁAŚ NOMINOWANA DO LIEBSTER AWARD. Szczegóły --> http://dzis-jutro-wczoraj-zawsze-siatka.blogspot.com/2013/07/liebster-award.html
Witam, nominowałam Cię do Libster Award. W wolnym czasie zajrzyj tu ; http://wybuchowa-para.blogspot.com/p/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńBuziaki, i rozdział nadrobię jak najszybciej :)
ZAPRASZAM NA TRZECI ROZDZIAŁ: http://spojrzeniem-wyznawaj-mi-milosc.blogspot.com/2013/07/rozdzia-3.html
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do nagrody Liebster Award, szczegóły tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://kolejna-trudna-decyzja.blogspot.com/2013/07/liebster-award.html
Kłosu taki chamski podrywacz!!?? Coś tu nie pasi.. :D
OdpowiedzUsuńdlaczego Wrona nie walczy!? Niech pójdzie i powie, że ją kocha, niech powie prawdę..
To jest cuuuuuuudowne! <3
OdpowiedzUsuńCzekam na szybko dodany rozdział.. :-)
Pozdrawiam - volleyballdreams :-)
Istne cudo !
OdpowiedzUsuńMery ułożyła sobie życie na nowo, znalazła towarzystwo i zaczęła studiować. Wywaliła go ze swojego życia, pozostawiła Bydgoszcz i poszła do Krakowa, a teraz spotyka Andrzeja. Znowu. Przeżyła metamorfozę, stała się piękną kobietą. Teraz jest inna. Oschła, nie mająca żadnych granic. Chce się bawić i korzystać z żcyia, a to wszytsko dzięki Wronie. I teraz on śmie mówić iż się o nią troszczy i ne przeżyłby gdyby coś jej się stało ?! To on chyba na innej imprezie był... To on ją skrzywdził i w takim razie chyba nie żyje !
Niech w końcu powie prawdę, że to wszytsko przez jej matkę ! Wtedy wszytsko wróci do normy..
Buziaki, bezduszna :*
P.S zapraszam do mnie na nowe rozdziały :)
Nadrobiłam i już będę na bieżąco ;)
OdpowiedzUsuńAndrzej mnie strasznie wkurwia. Miał dogodną sytuacje, żeby powiedzieć Mery dlaczego ją zostawił, a tego nie zrobił. Jestem za tym, aby ona zaczęła spotykać się z Kłosem. Może wtedy Wronka przestanie się nad sobą użalać, a w końcu ruszy dupę !
Pozdrawiam ;)
Nadrobiłam bardzo szybko:) Dla mnie jest to cudowne opowiadanie, a taki Andrzej to przyjemność:**
OdpowiedzUsuńZapraszam też do siebie:*
http://gdysiatkowkajestcalymzyciem.blogspot.com/
Nominowałam Cię do The Versatile Blogger: http://all-you-need-is-love-and-volleyball.blogspot.com/p/blog-page_23.html ;)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam na nowy rozdział: http://all-you-need-is-love-and-volleyball.blogspot.com/2013/07/rozdzia-18.html :D
WOW, to się zaczęlo dziać :D
OdpowiedzUsuńAndrzej trochę mnie wkurza, dlaczego od razu jej wszystkiego nie powiedział? Z drugiej strony Mery też troche lekkomyślnie sie zachowala, ale pewnie na jej miejscu zrobiłabym dokaldnie to samo :D
Może Kłos uzmysłowi Andrzejowi, że warto walczyć, bo widać, że ewidentnie Andrzejowi zależy i to bardzo ;)
Zapraszam na 5 wpis na http://smakgorzkiejzemsty.blogspot.com/ i www.wybuchowa-para.blogspot.com
OdpowiedzUsuńBuziaki, bezduszna ;*
Ciesz,że Mery jakoś daje rade i układa życie na nowo ale z drugiej widać tą zmianę nieźle to rozstanie na nią wpłynęło.Ale moze jeśli Wronka zobaczy że Mery świetnie dogaduje się z Karolem to rusz się i wreszcie wszystko jej wyjaśni.. nie mam pojęcia jak będzie czekam na następny pozdrawiam ;**
OdpowiedzUsuńZapraszam na czwarty rozdział: http://spojrzeniem-wyznawaj-mi-milosc.blogspot.com/2013/07/rozdzia-4.html
OdpowiedzUsuń